Przemyślenia o...

Singielstwie

Ci, którzy śledzą mojego bloga od początku wiedzą, że mam za sobą dwa związki. Oba koszmarnie nieudane, bo jeden był z toksycznym gościem nieogarniającym rzeczywistości, a drugi z najpodlejszą gnidą jaką miałam nieszczęście poznać. Mniejsza o to, teraz jestem już wolnym strzelcem i póki co - jebać związki.

Od 12 roku życia byłam w romantycznej relacji. Zaowocowało to tym, że cały okres dojrzewania, aż po wejście w dorosłość swoją samoocenę i sposób bycia uzależniałam od tego, co mówi mi bądź czego nie mówi mi moja druga połówka. Tak naprawdę nigdy nie żyłam sama dla siebie, nie robiłam tego, czego chciałam jako osoba dorosła. Wiadomo, że bycie w związku jest super, ale tylko pod warunkiem, że jest to obustronnie zdrowa relacja, która ciągnie w górę, a nie w dół. Teraz ma ochotę pobyć sama, poznać samą siebie dogłębnie. Myślę, że pora wreszcie poznać, polubić i zaprzyjaźnić się sama ze sobą. Z tym, jakim jestem człowiekiem, co lubię, jak czuję się najlepiej, jakie dokładnie są moje granice. Za pół roku wyprowadzam się z domu rodzinnego i zaczynam studenckie życie. Przede mną jeszcze moje najdłuższe wakacje w życiu, które zamierzam przeżyć jako osoba bez zobowiązań związkowych. 

Nie mogę się doczekać, aż wreszcie się poznam i polubię. Moja samoocena przeszła ostatnio bardzo duże perturbacje, dlatego obecnie zadbanie o siebie jest dla mnie priorytetem. Nie wykluczam, że przejdę glow up, jednak najważniejsza będzie dla mnie akceptacja siebie.

Popularne posty z tego bloga

Przemyślenia o...