Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2022

Przemyślenia o...

Przyjaźni Każdemu z was życzę, żeby znalazł w życiu prawdziwych przyjaciół. Ja swoich miałam szczęście poznać w wieku 15 lat. Teraz, kiedy niedługo będę obchodzić dziewiętnaste urodziny, mogę powiedzieć, że są przyjaciółmi, którzy trafiają się raz na miliard. Przeżyliśmy przez tyle lat dużo różnych afer, szczególnie w 2022 było tego napraaawdę sporo. Nie ma innych osób, którym bym ufała bardziej niż mojej ukochanej piątce. Wszystko zaczęło się od wyjazdu do Francji w ferie 2019 roku. Tam stworzyliśmy pierwszy skład naszej grupy. Z tamtych osób zostałam obecnie ja i mój najlepszy przyjaciel. W czerwcu tego samego roku poznał mnie ze swoim najlepszym przyjacielem i jego dziewczyną. Od tamtej pory byliśmy w czwórkę, aż nie dodaliśmy do grupy jego obecnej dziewczyny. Długo funkcjonowaliśmy w piątkę, mamy za sobą całodzienne wyjazdy do innego miasta, kilkudniowe spotkania w ferie czy wakacje. Połączyła nas prawdziwa przyjaźń, bo wszyscy jesteśmy ponadprzeciętnie dojrzali jak na nasz młody w...

Przemyślenia o...

Singielstwie Ci, którzy śledzą mojego bloga od początku wiedzą, że mam za sobą dwa związki. Oba koszmarnie nieudane, bo jeden był z toksycznym gościem nieogarniającym rzeczywistości, a drugi z najpodlejszą gnidą jaką miałam nieszczęście poznać. Mniejsza o to, teraz jestem już wolnym strzelcem i póki co - jebać związki. Od 12 roku życia byłam w romantycznej relacji. Zaowocowało to tym, że cały okres dojrzewania, aż po wejście w dorosłość swoją samoocenę i sposób bycia uzależniałam od tego, co mówi mi bądź czego nie mówi mi moja druga połówka. Tak naprawdę nigdy nie żyłam sama dla siebie, nie robiłam tego, czego chciałam jako osoba dorosła. Wiadomo, że bycie w związku jest super, ale tylko pod warunkiem, że jest to obustronnie zdrowa relacja, która ciągnie w górę, a nie w dół. Teraz ma ochotę pobyć sama, poznać samą siebie dogłębnie. Myślę, że pora wreszcie poznać, polubić i zaprzyjaźnić się sama ze sobą. Z tym, jakim jestem człowiekiem, co lubię, jak czuję się najlepiej, jakie dokładnie...

Przemyślenia o...

  Czerwonych flagach w związku Każdy chyba zna definicję czerwonej, związkowej flagi. Jeśli jednak jakimś cudem ktoś by się uchował przed tym pojęciem, to już tłumaczę. Czerwona flaga to nic innego jak alarmujące zachowanie partnera/partnerki. Może to być np. wyzywanie kogoś ze względu na kolor skóry/orientację/poglądy polityczne, przekraczanie jasno wyznaczonych granic, brak szacunku, wyśmiewanie drugiej połówki, żeby podlizać się znajomym. Tak naprawdę każde złe zachowanie w związku może być odebrane jako czerwona flaga. Trzeba jednak z tym uważać, bo nie można zawsze jakiegoś zachowania określać czerwoną flagą, każdy ma prawo popełnić błędy. Ważne, żeby wyciągnąć z nich lekcję.  Jako, że 1/3 swojego życia byłam w związku (w dodatku toksycznym), który obfitował w czerwone flagi (na które byłabym ślepa gdyby nie moi przyjaciele) to chciałabym się podzielić kilkoma przykładami, które są sztandarowymi czerwonymi flagami. Po pierwsze, wyśmiewanie mnie, żeby podnieść sobie ego. D...

Przemyślenia o...

Maturze Jestem tegoroczną maturzystką, mam za sobą trzy lata liceum (jestem (nie)chlubnym rocznikiem 03', który jako ostatni przeżył gimnazjum). Za kilkanaście dni będę zapieprzać w białej koszuli do mojego licealnego Alma Mater, żeby przez trzy godziny pocić się nad kartką, na którą wypluję całą swoją 3-letnią wiedzę. Nie napawa mnie to szczególnym optymizmem, niemniej nie odbija mi tak, jak to miało miejsce przy egzaminie gimnazjalnym. Do matury przygotowuję się tak naprawdę odkąd zaczęłam ostatnią klasę liceum. Jakie mogę dać porady? Przede wszystkim kurwa spokój. Na 10000% nie uda się powtórzyć wszystkiego, więc nie macie się co zamartwiać, bo nikomu się to nie udaje. Po drugie, nie oglądać się na innych, bo każdy pracuje w różnym tempie i to nie ma sensu. Poza tym może być albo zbyt motywujące albo demotywujące. Żadne z tych zjawisk nie jest pożądane, bo obydwa prowadzą do prokrastynacji. Prokrastynacja to wróg numer jeden. Po trzecie i najważniejsze, umieć robić przerwy i odp...

Przemyślenia o...

Toksycznych koleżaneczkach   Dzisiaj chciałabym pociągnąć trochę temat toksycznych relacji, jednak tym razem trochę od innej strony. Wiadomo, że każdy z nas ma swój krąg znajomych. Powszechnym jest, że zajęty chłopak ma koleżanki. Podkreślam, że nie ma w tym absolutnie nic złego, uważam, że przyjaźń damsko-męska istnieje. Jednak są takie koleżanki, a właściwie koleżaneczki, które ni cholery nie są nastawione na przyjaźń.  Jak się zachowują takie koleżaneczki? No przede wszystkim czuć, że to nie jest dwustronna przyjaźń czy znajomość. Do osób, które nie są w związkach - to się naprawdę czuje, kiedy ktoś zaczyna się interesować partnerem w innym sensie niż przyjacielskim. W głowie po prostu zaczyna wyć syrena alarmowa, że na tego osobnika trzeba uważać. Jednak podstawowym błędem, jaki można zrobić, jest mówienie o tym partnerowi. Z reguły druga połówka nie widzi w koleżaneczce czy też koleżce nic złego i problem przypisuje nadmiernej zazdrości. Jako, że byłam w toksycznym związk...

Przemyślenia o...

  Toksycznym związku Jeśli ktokolwiek z was był kiedyś w toksycznej relacji, to współczuję. Jeszcze bardziej współczuje, jeśli dalej jesteście w takim związku czy przyjaźni. Ja byłam w toksycznym związku właściwie przez mniej więcej 1/3 swojego życia (zaczęliśmy chodzić kiedy miałam 12 lat, w tym roku kończę 19). Chciałabym opowiedzieć więcej o swoich doświadczeniach i być może komuś otworzyć oczy. Po pierwsze i najważniejsze: trzeba sobie uświadomić, że się jest w toksycznym związku. Ja dłuuugo żyłam w (nie)błogiej nieświadomości. No bo wiadomo, każdy związek ma swoje wzloty czy upadki. Ja to sobie tak tłumaczyłam. Dopiero moi ukochani przyjaciele otworzyli mi oczy, że halo, coś jest nie tak. Utarło się, że z moimi przyjaciółmi jeździmy do jednej dziewczyny z naszej paczki, która jako jedyna mieszka w innym mieście. Jej rodzice są na tyle gościnni i wyrozumiali, że pozwalają nam tam zostawać od czasu do czasu na parę dni. W 2020 roku, kiedy mój ówczesny chłopak wszedł do grupy, ni...

Przemyślenia o...

  Pierwszym seksie Nie zdawałam sobie sprawy, ile osób chodzących do liceum ma już za sobą swój pierwszy raz... Być może dla niektórych jest to temat tabu, ale nie dla mnie. Sporo osób z ludzi, których znam (nawet młodszych) już uprawiało seks. Oczywiście, byli wtedy ze swoimi partnerami w związku parę miesięcy, czasem i pół roku. Od dłuższego czasu mam chłopaka ale wspólnie ustaliliśmy, że nie jesteśmy jeszcze w stanie skonsumować naszego związku. Mimo to, często zdarza mi się rozmyślać o tym, jak by to wyglądało. Czuję również presję znajomych, może nie jakąś wielką. Po prostu czuję się przy nich niedojrzała.  Znalazłam swoje przemyślenia sprzed 2,5 roku i tak, zgadzam się z nimi. Presja, jaka wywierana jest na nastolatkach by zaczęli uprawiać seks sięga naprawdę wysokiego poziomu. Stracenie dziewictwa wyznacza teraz "fajność" nastolatków. Można nawet usłyszeć wyzwiska z powodu bycia "cnotliwym". Ja z perspektywy czasu cieszę się, że nie uległam wpływowi grupy tyl...

Przemyślenia o...

Zdradzie emocjonalnej Byliście kiedyś w takiej sytuacji, że ktoś nieznajomy wchodzi do pokoju, witacie się, łapiecie chwilowy kontakt wzrokowy i nagle czujecie, że serce zaczyna Wam szybciej bić? Dłonie zaczynają się pocić? Policzki czerwienią się przy przypadkowym kontakcie wzrokowym? Doświadczacie tych wszystkich reakcji fizycznych i już wiecie, że ta osoba stała się centrum waszego Wszechświata. Uświadamiacie to sobie i wtedy przypomina Wam się, że jesteście w związku. Długim. W miarę stabilnym. Powiedzmy, że szczęśliwym. Toksycznym.  Podobno do zakochania się w kimś wystarczą 4 minuty, mnie jednak osobiście wystarczyło samo przywitanie się. Kiedy później wymienialiśmy się spojrzeniami, moje policzki momentalnie stawały się czerwone i nic nie mogłam na to poradzić. Chociaż bardzo mi się to podobało, bo oboje mieliśmy ku sobie, to jednocześnie trawiły mnie koszmarne wyrzuty sumienia. Byłam w związku z jednym człowiekiem, odkąd skończyłam podstawówkę i to z nim przeżyłam absolutni...

Przemyślenia o...

  Przerwie w związku Wydaje mi się, że większość par ma za sobą rozmowę o przerwie, jak nie we własnym związku to w związku znajomych, przyjaciół czy szeroko pojętych celebrytów. Ale co tak naprawdę oznacza "przerwa w związku"? Czy to tak naprawdę pokrętny sposób, żeby z kimś zerwać? A może przerwa oznacza wolną rękę na zdrady? Cóż, przerwa w związku właściwie jest uzgadniania przez dwie osoby. Może się zdarzyć, że ktoś będzie chciał przerwy tylko po to, żeby mieć wolną rękę do randkowania z innymi ludźmi. Takie osoby jednak nie traktują związku poważnie, skoro szukają wrażeń gdzieś indziej. Ale w takim razie czy przerwy występują w długich związkach, wśród osób, które wiążą całą swoją przyszłość ze swoją drugą połówką? Paradoksalnie, tak. Jeśli dwoje ludzi darzy się naprawdę szczerym uczuciem, to przerwy nie zdarzają się często, wręcz przeciwnie. Jednakże może się zdarzyć, że któraś ze stron zdecyduje się na przerwę, niemniej wygląda to zupełnie inaczej. Przede wszystkim obi...